
Odnoszę wrażenie, że z roku na rok wśród Polaków wzrasta świadomość co do sensu i celu podejmowania indywidualnej terapii psychologicznej, wciąż jednak temat par w gabinecie psychoterapeuty budzi wiele wątpliwości i niejasności. Spróbuję tutaj w przystępny sposób opisać czym jest, a czym nie jest terapia dla par. Kiedy warto z niej skorzystać, a kiedy, w mojej ocenie, nie przyniesie ona rezultatu.
Zwyczajowo podjęcie terapii poprzedzają konsultacje diagnostyczne, najczęściej od jednej do trzech, w tym czasie terapeuta przeprowadza szeroki wywiad, stawia wstępne hipotezy i wstępną diagnozę, natomiast dla pacjenta jest to czas, w którym poznaje terapeutę, styl jego pracy i dowiaduje się, a także odczuwa na sobie na czym będzie polegać terapia. Zawsze gdy we wstępnym wywiadzie pacjent wskazuje jako źródło swojego cierpienia trudności w relacji małżeńskiej czy partnerskiej, jest to dla mnie wskazaniem, żeby wspólnie z pacjentem zastanowić się czy bardziej pomocna będzie dla niego terapia indywidualna czy też terapia pary. Po wstępnych konsultacjach podejmujemy z pacjentem decyzję co do formy terapii.
Pary, które trafiają do mojego gabinetu zazwyczaj są w dużym kryzysie, rozważają rozstanie, ale też szukają jeszcze sposobów na ratowanie swojego związku. Wśród najczęściej wnoszonych do terapii tematów prym wiodą trudności w komunikacji, niemożność „dogadania się”, odczucie, że coś już w parze umarło, wygasło. Poczucie, że ludzie, którzy powinni być sobie najbliżsi traktują siebie jak obcych. Równie często pary zgłaszają odmienne zdanie co do kwestii wychowawczych, ekonomicznych, pełnionych ról i podziału obowiązków domowych. Osobną grupę problemów stanowią zdrady i ich wpływ na związek, a także stosowanie przez któregoś z małżonków przemocy. Myślę, że wszystkie te kwestie mogą być wskazaniem do konsultacji psychoterapeutycznej, szczególnie zaś warto z takie konsultacji skorzystać, gdy mamy wrażenie, że nasz związek chyli się rozpadowi, że nie potrafimy już sami uporać się z naszymi związkowymi problemami. Psychoterapeuta pomoże nam wówczas spojrzeć na problemy niejako z boku, zastanowić się i poszukać co jest ich źródłem, a także pomoże poszukać rozwiązania tych problemów.
Pozwolę sobie w tym miejscu napisać kiedy moim zdaniem terapia par nie przyniesie spodziewanego, w postaci poprawy relacji, rezultatu. Otóż zdarza się i to wcale nie rzadko, że trafiają do mnie pary o zupełnie odmiennych celach, jeden z partnerów chce się rozstać, drugi chce ratować związek. Niestety często jest też tak, że pacjent dążący do rozstania nie ujawnia drugiemu partnerowi, że żyje już w innym związku, że nawiązał i podtrzymuje inną niż z małżonkiem intymną relację. Przychodzi jednak na terapię, z różną motywacją, „ dla świętego spokoju”, „ żeby w sądzie nikt mu/jej nie zarzucił, że się nie starał”. Tajemnice takie i tak często zostają w toku terapii ujawnione, a poczucie bycia zranionym i oszukanym u drugiego partnera jest silniejsze niż gdyby uzyskał taką informację w domu. Podkreślę, że nie chodzi mi o to, że terapia nie ma sensu, gdy czujemy, że mamy już dość i nie damy rady dłużej żyć w taki sposób- wtedy jak najbardziej zapraszam do gabinetu. Piszę jedynie o sytuacjach, gdy jeden z małżonków jest całkowicie przekonany, że chce odejść i wieść życie z osobą, z którą utrzymuje romans. Wówczas sądzę, że lepiej taką informację przekazać z szacunkiem, bez świadków i udziału osób trzecich.
Pozostaje jeszcze kwestia czy terapia ma sens, czy działa, czy może pomóc parom w kryzysach. Ja jestem o tym zdecydowanie i całkowicie przekonana. Na co dzień spotykam się z parami, będącymi na różnych etapach terapii, mogę dzięki temu doświadczać „ cudu terapii” i obserwować jak ludzie, którzy na początki terapii nie widzą dla siebie szans, z czasem te szanse odzyskują, po to, by na końcu terapii tworzyć związki, jak mówią „ o jakich marzyli całe życie”. Bardzo często słyszę od moich pacjentów, że oni wcale nie naprawili swojego związku w terapii, oni ten związek zupełnie od nowa zbudowali, w sposób dla siebie najlepszy.