
Wczoraj wieczorem po wejściu do sklepu, gdzie robiłam zakupy, ujrzałam wiaderko z wodą, a w nim przepiękny bukiet moich ukochanych tulipanów. Wyjęłam ten bukiet bez chwili zawahania i umieściłam w moim koszyku zakupowym. A potem pomyślałam, że to absurd, bzdura, niepotrzebny wydatek, że kwiaty tylko przez chwilę będą ładne a potem szybko zwiędną, że mam ważniejsze rzeczy do kupienia i bardziej praktyczne. I odłożyłam bukiet do wiaderka, z malutkim żalem, ale pełnym poczuciem słuszności mojego zachowania. A potem polując na ser, pomidory i pieczywo zapomniałam o tej chwili słabości przy wejściu do sklepu. Kiedy jednak czekałam na swoją kolej w kasie, wróciłam myślami do moich tulipanów i do moich pacjentów. I przypomniałam sobie, że każdego dnia rozmawiam z ludźmi o ich troskach, trudnościach i potrzebach. O tym jak marzą o tym, żeby ich bliscy o nich dbali, troszczyli się i robili im drobne prezenty jak choćby taki bukiet kwiatów. Nigdy jednak nie odważają się wprost tych swoich oczekiwań wyrazić ani nazwać. Przekonani są, że bliscy powinni wiedzieć czy się domyślać. Niestety nie prowadzi to do żadnych rozwiązań , a jedynie do frustracji, smutku i złości. Zachęcam cierpliwie moich pacjentów do mówienia wprost o swoich potrzebach, ale też zachęcam do zaspokajania części tych potrzeb samemu. Pomyślałam jeszcze czy kupiłabym dziś te tulipany dla bliskiej mi osoby wiedząc jak bardzo się ucieszy, czy też przeprowadziłabym analizę sensu tego zakupu czy jego ekonomiczności. I wiecie co? Peunta nie będzie zaskakująca .Oto moje małe szczęście za 7,99. Rano uśmiechałam się do moich tulipanów , do czego i Was kochani zachęcam. Traktujcie siebie samych jak swoich ukochanych przyjaciół i dbajcie o siebie ❤️
Hanna Kornas