
Koniec roku to nie tylko czas choinek, prezentów, pierniczków i radości. Dla wielu moich pacjentów to najtrudniejsza część roku. Na pierwszy plan wchodzi wtedy samotność, poczucie bycia innym, niezrozumianym, nieporadnym i niezdolnym do tworzenia tej wspaniałej świątecznej atmosfery, którą możemy oglądać , chcemy czy nie chcemy, we wszystkich mediach. Uśmiechnięte, kochające się rodziny, czyste domy, piękne dekoracje. Radość, miłość i bliskość. Niestety nie są to doświadczenia dane każdemu. Co tym bardziej pogłębia uczucie nieszczęścia u tych, którzy takich domów nie posiadają. Święta i koniec roku sprzyjają refleksjom i podsumowaniom, także tym smutnym. Mocniej czujemy wtedy nasze straty, bardziej tęsknimy za tymi, których już z nami nie ma i mocniej czujemy, że nie udało się nam poukładać życia tak jak byśmy chcieli.
Moi przyjaciele czasem pytają dlaczego nie robię sobie nigdy długiej przerwy około świątecznej. Właśnie dlatego, żeby być przy pacjentach, którzy wtedy być może najbardziej będą mnie potrzebować. Bo tak naprawdę to co najcenniejszego i najważniejszego możemy dać drugiemu człowiekowi to właśnie obecność, uwaga i życzliwość.
Moi drodzy bądźcie uważni i życzliwi dla innych, być może w tym świątecznym czasie jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Popatrzcie czy gdzieś obok nie ma człowieka, który potrzebuje chwili uwagi i zainteresowania. Nie będzie tego być może widać zbyt wyraźnie, bo często cierpiące osoby skrywają swoje cierpienie pod promiennym uśmiechem, ale nie dajcie się tym uśmiechom zwieść. Bądźmy dobrzy dla siebie i innych, i na codzień, i w czasie świąt. Te małe rzeczy czasem znaczą bardzo wiele. Pozdrawiam Was serdecznie z błotnistej porannej wyprawy. Hanna Kornas